J. T. Geissinger - Gra Matteo - RECENZJA

 


Autorka: J. T. Geissinger

Wydawnictwo: NieZwykłe

Data premiery: 18.08.2021r.



Kimber DiSanto to czarnowłosa piękność oraz niesamowita projektantka sukni wieczorowych mieszkająca w Nowym Jorku. Dzięki niezwykłej energii i ogromnemu sercu, życie kobiety było dotychczas usłane różami i kolorowe. Jednak w najważnieszym dniu dotyka ją tragiczna rozpacz, ponieważ narzeczony Brad, z którym była związana od trzech lat zostawia ją na ślubnym kobiercu. Dodatkowo kobieta otrzymuje list, w którym dowiaduje się, że ojciec jest śmiertelnie chory i musi natychmiast przylecieć do Florencji aby zdążyć na czas. Na domiar złego po przybyciu Kimber na lotnisko, miejsca w samolocie są niestety wszystkie zajęte, pomimo wykupionego biletu. 



Matteo Moretti to niebywale przystojny i gorący mężczyzna, który jest projektantem największego domu mody we Włoszech. Pewnego dnia zauważa na lotnisku śliczną kobietę, z którą zamienia parę słów. Gdy okazuje się, że dziewczyna nie może polecieć do Florencji, proponuje jej swój bilet w zamian za szkicownik, z którym Kimber się nie rozstaje. Kobieta po krótkiej chwili decyduje się na zamianę i wsiada do samolotu. Jednak na miejscu okazuje się, że czekają na nią kolejne niemiłe niespodzianki. Ojciec, który po raz drugi wziął tajemny ślub z oziębłą i oschłą kobietą oraz przyrodni brat, który okazuje się seksownym mężczyzną z lotniska.



Jak potoczą się losy Kimber? Czy kobieta odzyska swój szkicownik? Czy między Matteo, a Kimber zrodzi się jakieś uczucie? Cy dziewczyna będzie w stanie zaufać kolejnemu mężczyźnie po tym co zgotował jej los?



Kolejny, a dokładnie trzeci tom serii Slow Burn przed Wami. Tym razem autorka mocno zagolopowała się z przykrościami dla głównej bohaterki. Ale jak to mówią "czas leczy rany", dlatego też historia w którą jesteśmy wtajemniczani rozwija się niezwykle hipnotyzująco. Główna bohaterka Kimber, która upada na dno, początkowo nie jest w stanie ogarnąć swojego życia. Lecz dzięki swojej zaciętości i chęci poznania tego jak potoczą się jej losy w nowym miejscu, rozwija swoje skrzydła i próbuje wyjśc na prostą. Natomiast atrakcyjny i pociągający Matteo, który można powiedzieć wyciągą do niej pomocną dłoń wzbudza w kobiecie nieprawdopodobne emocje. Zawarcie pewnego rodzaju sojuszu zbliża ich każdego dnia, co nieco irytuje Kimber, ponieważ według niej to nie jest odpowiedni czas na angażowanie się w kolejną miłosną relację. W książce nie zabrakło słownych, dowcipnych potyczek, które rozbawiały mnie nie raz do łez. Tymczasem zbliżenia między bohaterami były uderzająco namiętne i żywiołowe, które wyzwalały w czytelniku wyjątkowe uniesienia. Z pewnością będziecie pod wrażeniem tej książki, ponieważ jest świetnie napisana tak jak poprzednie tomy :) Polecam z całego serca :)



Mój ulubiony cytat:

Czuję go, jest go­rą­cy i twar­dy, pra­gnie mnie. Przy­wie­ram do jego ra­mion, kiedy wcho­dzi we mnie jed­nym, moc­nym pchnię­ciem.

Oboje ję­czy­my z ulgi, gdy jest już w środ­ku.

W końcu.

Czuję go wszę­dzie jed­no­cze­śnie, w pal­cach rąk i stóp, pod po­wie­ka­mi. Jest moim pło­ną­cym rdze­niem, cen­trum wszyst­kie­go, mo­je­go od­de­chu, bicia serca i życia w każ­dej ko­mór­ce. Nie mam po­ję­cia, jak mo­głam sobie przed­tem wy­obra­żać, że seks jest dobry. Jego ciało jest nie­sa­mo­wi­te, ale nie tylko o to cho­dzi. To uczu­cie. Trzę­sie­nie ziemi od­czuć, ten wy­buch w moim wnę­trzu, który spra­wia, że czuję, jak­bym zo­sta­ła ro­ze­rwa­na na strzę­py i po­skła­da­na z po­wro­tem, wszyst­ko na raz. Jak­bym zmie­ni­ła skórę na coś no­we­go i ab­so­lut­nie wy­jąt­ko­we­go.

Jakby wszyst­kie złe rze­czy były po­trzeb­ne, bo pro­wa­dzi­ły do tej chwi­li.

Pa­trzy­my sobie w oczy, kiedy wcho­dzi we mnie. Jego tors jest śli­ski od potu. Pier­si nadal mam od­sło­nię­te, wy­su­nię­te z mi­se­czek biu­sto­no­sza, a sutki ocie­ra­ją się o jego skórę przy każ­dym ruchu, wy­sy­ła­jąc fale przy­jem­no­ści po­mię­dzy moje nogi. Mat­teo utrzy­mu­je więk­szość mojej wagi, trzy­ma­jąc mnie za tyłek, bo ta jedna noga, na któ­rej stoję, jest ga­la­re­tą, ale nie widać po nim zmę­cze­nia, gdy wbija się we mnie raz za razem, od­dy­cha­jąc krót­ko i ury­wa­nie. "

Komentarze